Kategorie
Bez kategorii

Wolność

Odkąd zaczęłam zauważać różnice między chłopcami a dziewczynkami, żałowałam, że nie urodziłam się facetem. Im wolno więcej, a mniej się wymaga. Chłopcy mogli rozrabiać, ganiać się, hałasować, brudzić, kłócić, bić, być agresywnymi, walczyć o swoje, walczyć o wpływy, przepychać się, być przebojowymi, mieć słabsze oceny w szkole, a i na wagary przymykało się oko. Bo to chłopcy, norma. A dziewczynki? One powinny być grzeczne, ciche, posłuszne, kulturalne, wiecznie uśmiechnięte, życzliwe, wstydliwe, ułożone, mieć super oceny w szkole, najlepsze sprawowanie, bez prawa do swojego zdania, bez stawiania granic, bez sprzeciwu, kłótni, ambicji i walki o swoje. Bo to niegrzeczne.

„Powinnam urodzić się facetem” – mówiłam tak, bo byłam święcie przekonana, że tak by było łatwiej. Wtedy mogłabym żyć w zgodzie z tym, czego chcę, potrzebuję, jaka jestem. Wierzyłam w to przez większość swojego życia. Dopiero w ciele mężczyzny mogłabym być prawdziwie sobą, bo jako kobieta nie spełniam oczekiwań świata. Chore!

Mam swoje zdanie, określony system wartości, ambicje, plany, marzenia, silny charakter, potrzebę stawiania granic, potrzebę wolności i samotności. Nie potrzebuję pytać mężczyzn o zdanie, zgodę czy błogosławieństwo. Nie znoszę, gdy ktoś próbuje narzucić mi, jaka powinnam być, w imię stereotypów czy innych chorych wymysłów. Nie leży mi kościelna wizja kobiecości, która krzywdzi i ogranicza. Nie zgadzam się na narzucanie z góry, co kobiecie wolno, a czego nie. Gdyby taką osobowość zamknąć w ciele mężczyzny, wszystko byłoby ok. Nikogo by to nie zdziwiło nawet w kręgach prawicowych. Ale w ciele kobiety? To brzydkie jest. To feminizm. A feee…

Gdy zaszłam w pierwszą ciążę i okazało się, że urodzę dziewczynkę… Spanikowałam. Byłam przerażona faktem, że będzie ona musiała przejść to samo, co ja, że zostanie stłamszona i uformowana od nowa zgodnie z tym, czego oczekuje otoczenie i Kościół. Nikt nie zrozumie, nie uszanuje tego, kim ona naprawdę jest, kim pragnie być. Wtedy myślałam, że tak trzeba, że inaczej się nie da, nie można. Bo przecież jedynie słuszna wizja kobiecości to ta najczystsza, pokorna, cicha, skryta, błogosławiona między niewiastami…

Wiele wody musiało upłynąć, zanim zrozumiałam, że tak się nie da żyć. To najkrótsza droga do frustracji, nałogów, depresji, nerwic i innych problemów. W imię czego? Kto najbardziej skorzysta na tym, że kobiety całkiem zrezygnują z siebie? Zapomną o ambicjach, pragnieniach, porywach serca, najskrytszych marzeniach, o swojej sile i jedności?

„Dla innych to feminizm. Dla mnie po prostu wolność”

Kategorie
Bez kategorii

Święta, święta i… Co dalej?

A gdyby tak na jakiś czas zapomnieć o tym, co nas denerwuje i nie myśleć o tym, co boli…

Gdyby tak coraz częściej dostrzegać człowieka w drugim człowieku, otwierać się na niego z życzliwością i uśmiechem…

Gdyby tak nie patrzeć na to, co nas dzieli i doszukiwać się w każdej relacji tego, co nas jednoczy i zbliża…

Gdyby tak całą swoją energię skupiać na tym, co w nas najlepsze, najpiękniejsze, co nas umacnia, co jeszcze jest do odkrycia… Wady były, są i będą, ale nie po to, by nas dobijać, lecz po to, by motywować do działania.

A gdyby tak patrzeć na innych przez pryzmat zrozumienia zamiast oceny? Każdy z nas dźwiga ciężar swoich doświadczeń. Nie masz pojęcia, ile waży bagaż Twojego sąsiada czy koleżanki z pracy. Jaki dystans mają za sobą, ile jeszcze przed nimi. Nie oceniaj. Spróbuj zrozumieć. Poklep po ramieniu, czasem to wystarczy.

Gdyby tak uświadomić sobie, że często w drugim człowieku najbardziej wkurza nas to, z czym sami mamy problem… Może przestalibyśmy obwiniać innych za swoje problemy, niedociągnięcia, słabości? Wszyscy mamy jakieś oczekiwania i wyobrażenia względem ludzi i świata, tylko ludzie i świat nie mają obowiązku ich spełniać.

Gdyby tak przestać marudzić, że już po Świętach, znowu praca, obowiązki, gonitwa nie wiadomo za czym, wyścigi w rankingach pracowników… Każdy pójdzie w swoją stronę, kontakt się osłabi, bo brak czasu…

Gdyby tak przedłużyć ciepłą atmosferę Świąt… Zacznijmy od siebie, swojej postawy, swoich oczekiwań, od zrozumienia swojego serca. Kiedy pogodzimy się sami ze sobą i zaakceptujemy przeszłość ze wszystkimi błędami, nasze życie wypełni pokój, radość, wyrozumiałość, akceptacja, kreatywność, energia do życia, chęć do działania. Kiedy sami jesteśmy pełni dobra, możemy obdarowywać nim naszą codzienność. Wtedy wszystko zaczyna zmieniać się na lepsze.

To jest prawdziwa „magia Świąt” – gdy pozwalamy sobie na dobroć, szukamy jej, doświadczamy jej i dajemy ją innym, a nasze serca się uwrażliwiają. Kiedy pozwalamy sobie na błędy, godzimy się z nimi w pełni miłości, akceptacji i pocieszenia dla samego siebie, gdy traktujemy tak samo innych ludzi. Gdy okazujemy serce tym, którzy zagubili swoje i pomagamy im je odnaleźć.

Życzę Ci, by Twoje najpiękniejsze Święta były w Tobie tak długo, jak to tylko możliwe. Niech kwitną i wydają owoce. Niech dzięki temu świat staje się piękniejszy.